Moja wrażliwość czuje się przy niej zaopiekowana. Jeżeli głos to brama do świata to Lena jest jak światła na pasie startowym.
To spotkanie było dla mnie ważne. Intymne przy sobie, ale też dające możliwość spotkania z osobami, które przyszły. Wymiany doświadczeń, wzajemnych wrażeń, to było bardzo miłe. Czułam się swobodnie i bezpiecznie, od początku do końca. Ćwiczenia, które zaproponowałaś były dla mnie otwierające. Przywitanie z ciałem, zaproszenie wdzięczności za nie, tak subtelne i głębokie jednocześnie. Jak budzenia się ze snu z taką dużą delikatnością. I spotkanie z głosem, intymne, moje własne, bez narzucania ram. Dało mi tyyyyle przestrzeni do obserwacji. Voice Medicine dziś jest dla mnie o zaproszeniu do spotkania ze swoją wrażliwością, którą chcę wyrazić moim głosem...
Warsztat Voice Medicine z Leną był dla mnie jak oczyszczająca i jednocześnie odżywiająca kąpiel w dźwięku. Był czasem, kiedy mogłam się zatrzymać i głęboko skontaktować ze sobą. Wyjść na chwilę z mojego bieżącego życia i zanurzyć się w siebie. Był spotkaniem z głębią, która mieszka we mnie. Mogłam pobyć gdzieś głęboko w sobie. I to było kojące i odżywcze, delikatne i bardzo przy sobie. Spotkania z Voice Medicine są zawsze zaskakujące w taki przyjemny sposób. Nigdy nie wiem, co się pokaże i co usłyszę. I to, co słyszę: dźwięk, któremu pozwalam, żeby ze mnie się wydobył, zawsze mnie zaskakuje i jest w nim jakieś poruszające piękno. Bardzo odpoczęłam na tym warsztacie i czułam się po nim niesamowicie w sobie i wzmocniona. Mam poczucie, że ten warsztat żyje gdzieś w środku, wybrzmiewa we mnie. Tak jakby na warsztacie została poruszona jakaś struna w środku, która wybrzmiewa. Wibracje dźwięków wydawanych przeze mnie i przez inne uczestniczki tworzyły jedną całość i ten „wspólny dźwięk” coś we mnie poruszył. Warsztat Voice Medicine był jak masaż dźwiękiem i efekt tego masażu zostaje w ciele. Jego dobroczynne działanie trwa. Polecam doświadczyć zanurzenia w medycynę dźwięku i głosu, którą mamy w sobie.
Kiedy zanurzam się w głosie (i ciszy) w towarzystwie Leny, to wiem że jestem dobrych rękach. Szukam słów, by wyrazić to, czym jest taka eksploracja. Hasło "praca z głosem" wydaje mi się wtedy niewystarczające. Gdy wspominam warsztat, na którym byłam u Leny, to najważniejszy jest dla mnie mix bezpieczeństwa i odwagi. Lena tworzy przestrzeń, w której naprawdę mogę sięgnąć do głosu wewnętrznej pantery, ale też do głosiku zlęknionego dziecka. Pozwalam je sobie smakować. Doświadczam, eksperymentuję, nikt mnie nie dociska. Mam czas na refleksję - i po raz pierwszy w życiu napisania słów dedykowanych doznaniom związanym z głosem. Te jakości - kumpelstwa, siostrzanego wsparcia, naturalności - a jednocześnie głębi i zaufania do podążania za czymś większym - przejawiają się później w moich kolejnych spotkaniach z Leną - głosowych czy nie. To dla mnie dowód Twojej spójności i practicing what you preach. Dziękuję i polecam całą sobą!
U Leny miałam 7 spotkań Voice Medicine 1:1. Czułam się bardzo bezpieczna, widziana, że Lena podąża a tym, co aktualnie jest u mnie żywe i wspierała ten proces. Bardzo zaskoczyłam się tym, że w trakcie jednej z sesji (związanej z czakrą serca), zamiast wydawać głos byłam w totalnej ciszy. Chciałam usłyszeć głos ciszy. I to było jedno z bardziej zaskakujących doświadczeń.
W większości spotkań Lena pracowała ze mną z całym ciałem. Czułam, że nie popycha mnie do niczego, tylko raczej podąża za mną. I bierze mnie bezpiecznie za rękę. Uruchomiło mi się dużo materiałów wewnętrznych, z którymi dalej sobie pracuje. Czuję, że mój głos po tych naszych spotkaniach stał się pewniejszy, bardziej ucieleśniony. I rzeczywiście to odkrywam, żeby osadzić głos bardziej w innych częściach ciała niż tylko gardło. Dla mnie te 7 spotkań było piękną głęboką podróżą. Z przepiękną towarzyszką: bardzo bezpieczną, otwartą. Lena pokazała mi jak się można głosem bawić. Na pewno czuję o wiele więcej pewności w tym, jak mówię. O wiele więcej spokoju i osadzenia. Bo moim głównym celem było mówić pewniej, mówić bardziej otwarcie i mniej się chować. I czuję, że ten proces dalej trwa... Także mam ogromną wdzięczność i z całego serca polecam.
Ten warsztat był dla mnie bardzo ważny. Szłam po autentyczność i skończyłam z autentycznością niezamierzenie, więc jak skończyłam warsztat to dopiero to usłyszałam. I to była odpowiedź na moją potrzebę. A ta autentyczność jest o tyle mi potrzebna, żeby wydobywać mój głos w prowadzeniu warsztatów, praktyk, medytacji, które mają prowadzić do spotkania z sobą. Dlatego mnie Twój warsztat zawołał. To było najbardziej istotne. I bardzo dużo dla siebie wzięłam: z ruchu, z wydobywania głosu zgodnego z moim poczuciem bezpieczeństwa... a nawet trochę przekraczania jakiegoś rodzaju odwagi. Poczułam to wtedy, kiedy faktycznie poruszyłam ciałem, kiedy pojawiły się zwierzęce ruchy (zwierzaczki – strasznie mi się to spodobało). Znam bardzo dużo tych ćwiczeń i bardzo pragnęłam, żeby pójść na warsztat dla mnie nowy. Coś takiego dostałam. Bardzo jestem wdzięczna i podoba mi się Twoje prowadzenie (takie ciepło, które stwarzasz). To ja byłam tą osobom, która miała chore gardło na warsztacie i tak sobie myślałam: "Co ja tam idę? Z tym moim chorym gardłem?" I Ty powiedziałaś: "Jeżeli ktoś ma chore gardło, to niech sobie mruczy". (...) I mruczałam... dziś mam to gardło zdrowe, więc jest mi przyjemnie z tą myślą i nowym odkryciem, że to mruczenie na wydechu ma moc. (...) To było dla mnie ożywcze, odkrywcze, autentyczne, dobre, kojące... ale też uzdrawiające jak się okazało.
Dałaś siebie poznać, w taki sposób, że ja mam ochotę na więcej. Czuję, że jesteś dobrą przewodniczką na drodze zapoznawania się z własnym głosem. Dziękuję.
Przede wszystkim zachwycające dla mnie było jak wiele kobiet zjechało się na Voice Medicine, żeby zasiąść razem w kręgu. I bardzo poruszające było dla mnie jedno z pierwszych ćwiczeń: po kilku dźwiękach, które zaśpiewałam, przyjaciółka, która była ze mną w parze, wzruszyła się bardzo i zaczęła płakać, a ja z nią. I to było niezwykle głębokie i intymne doświadczenie. Bardzo Ci za nie dziękuję. I za ten siostrzany czas. Myślę, że jest to niezwykle piękna i nośna metafora: wydobywania dźwięku z siebie, jako wydobywania swojego wnętrza, tego co we mnie - na zewnątrz, na światło dzienne. Przed innych ludzi, przed inne kobiety.Bardzo trzymam kciuki za kolejne Voice Medicine i za twoją drogę ze śpiewem i kobietami.
00:00/00:00
Lucyna Draczyńska
Dzięki bardzo za ten warsztat. Było naprawdę smakowicie (myślę, że tak mogę to określić). Było to ciekawe przeżycie od strony postrzegania swojego głosu. Ale też od strony wspólnotowej. Myślę, że ta wspólnotowość to poczucie, że jesteśmy grupą kobiet, które między sobą mogą się porozumieć w sposób bez oceniania, bez hamowania się poprzez wstyd. Miałam poczucie akceptacji dla każdego dźwięku, który z siebie wydobędę. Więc to było super. Bardzo odkrywcze było dla mnie wydobywanie głosu, który ma opowiadać historię, ale bez użycia słów. I to był pierwszy raz kiedy czegoś takiego doświadczyłam. Nie było to dla mnie łatwe. Po tym zadaniu nie miałam poczucia, że udało mi się przekazać to, co chciałam. I chyba nie chodziło o to, żeby to było zrozumiałe dla drugiej strony. Chyba bardziej istotne było to, co się we mnie zadziało. Jak ja to sobie przedstawiłam. To było mega ciekawe, żeby opowiedzieć to, z czym jestem w takiej formie dźwiękowej bez słów.
Warsztat Leny był dla mnie pięknym spotkaniem z innymi kobietami. I jednocześnie czułym spotkaniem samej ze sobą. Podobało mi się, że nic nie było forsowane. Wszystko można było robić i nic nie trzeba było. I podoba mi się Leno, że przede wszystkim zachęcasz do tego, żeby słuchać siebie w śpiewie. I żeby ten głos nas prowadził. I ja tego doświadczyłam. Czułam się totalnie bezpiecznie. Żeby też się otworzyć i dać upust emocjom, które się pojawiły i które na co dzień odczuwam. Pozwoliłam sobie na to, żeby je wyrazić pełną piersią. I za to jestem bardzo wdzięczna, bo potem pojawiła się lekkość. Podoba mi się jak delikatnie, czule i w kobiecej energii prowadzisz te warsztaty.
Wyczekuję kolejnych takich warsztatów. Bardzo dobrze się (po nich) czuję. Poczułam dużo uwolnienia w gardle. Bardzo fajne propozycje ćwiczeń. Dużo uwolnienia. Nawet z partenerem ćwiczyłam już te propozycje, które zaprezentowałaś, które też przeżyłam u Ciebie na warsztacie. Wyczekuje kolejnych. Bardzo, bardzo mi się podobało. Dziękuję. Piękna wewnętrzna podróż dla mnie.
Zostaje ze mną po warsztacie to, że mój głos może być moim "terapeutą", który pomaga mi w rozluźnieniu. To, że kiedy się odważę zaśpiewać głośno i bez dużych oporów, to brzmienie mojego głosu nawet mi się podoba :) To, że ze wsparciem odpowiedniej osoby, której ufam (czyli Ciebie:D), mogłabym z moim głosem zrobić więcej niż mi się wydawało.
Zostaje ze mną eksploracja/medytacja z trudnością z głosem. Jest mi bliski Twój punkt widzenia, że tam są skarby. Ja lubię myśleć, że tam jest kawałek mnie, który inaczej nie umie prosić o moją uwagę. Narzędzie medytacji dało mi kluczyk, by uchylić drzwi do tej części mnie. Bardzo bardzo poruszające!
Mam dla ciebie prezent
z serca VoiceMedicine!
Zapisz się poniżej, a prezent wskoczy na Twoją skrzynkę @.
Ruszaj po Twój sprawczy głos dzikiej pantery prosto z brzucha!